środa, 9 listopada 2016

Recenzja: Niezwykła podróż fakira, który utknął w szafie IKEA

Gdybym był prawdziwym fakirem pewnie sam był zrobił sobie łóżko nabite gwoździami i nie wybrałbym szafy IKEI do przewiezienia swojej skromnej osoby, ale zacznijmy od początku. Indus Pooshyanoghart Ocoordhay Bhaythel z Radżastanu nie jest prawdziwym fakirem, a łóżka dla fakirów w trzech kolorach, nabijane gwoździami z opcją regulowania ich wysokości nie figurują w ofercie firmy IKEA.
To wszystko powstało w wyobraźni Romaina Puértolasa.
Książkę czyta się lekko i przyjemnie, akcja szybko rwie naprzód. Wraz z Pooshyanoghartem Ocoordhay'em, w wolnym tłumaczeniu Powsinogą Okurde przemieszczamy się, począwszy od stacji początkowej - łóżka typu Birkeland i szafy będącej rodzaj metalowej niebieskiej skrzyni, z najnowszej kolekcji American Teenager z magazynu firmy IKEA po Europie; wpierw do Londynu, potem do Hiszpanii, Włoch, Libii, aby po wielu perypetiach powrócić do francuskiej stolicy, do Paryża.
I wszystko byłoby zabawnie proste, gdyby Puértolas, jak Jules Verne, który jak wyznał w rozmowie jest jego Mistrzem, nie przemycił do swojej książki odrobiny goryczy i dziegciu.
Oto przy okazji poznajemy losy libijskich, sudańskich emigrantów, którzy wraz z nim znaleźli się w naczepie tira jadącego przez tunel pod kanałem La Manche do Londynu. Przy okazji też w Libii poznajemy przemytników biorących udział w tym procederze. A tak jakby między wierszami poznajemy tą dzisiejszą Europę, wolną od fakirów, sztukmistrzów, a za to wypełnioną po brzegi zdeterminowanymi do granic emigrantami zarobkowymi, tymi prawdziwymi.
Nie będę opowiadał Wam przygód przyszywanego fakira, ale jedno jest pewne, doskonale wpasowuje się w rolę współczesnego barona Münchhausena. Jego linia losu unosi się w powietrzu, a dzięki opanowaniu złodziejskiego fachu i profesji zawodowego kłamcy potrafi się wymigać z najbardziej beznadziejnych sytuacji zdawałoby się że bez wyjścia.
Jedno jest pewne w tej książce piramidalne spiętrzenie życiowych opresji goni happy end i na odwrót. Ale jak w każdej dobrej komedii sytuacyjnej dobre, szczęśliwe zakończenie zwieńcza losy nawróconego na literaturę i pisarskie rzemiosło niedoszłego fakira i czyni z niego dobrego człowieka rodem z baśni z Tysiąca i jednej nocy, w której to ukaże mu się jego ukochana Marie. A co było przedtem, to musicie już dośpiewać albo doczytać sobie sami szanowni Państwo.
Wiem jedno, Romain Puértolas, to niespożyty młody talent, który ma szansę wynieść współczesną literaturę francuską na wyżyny literackiej sztuki i wyobraźni.

sobota, 5 listopada 2016

Dlaczego polskie elity wyzbyły się tak szybko honoru i godności? - na przykładzie prywatyzacji FSM

Od rana do wieczora media, czy to państwowe czy prywatne sączą nam do ucha informacje nasączone jadem i nieprawdą, albo półprawdą no najczęściej ćwierćprawdą. Ludzie starsi wychowani na mediach tradycyjnych jak papierowe gazety, radio czy telewizja wiedzą, że prasa kłamie, ale często mają nadzieję, że gdzieś tam na 3 -4 stronie wyczytają coś ciekawego, jakąś przemyconą przez niepokornego dziennikarza prawdziwą informację wolną od konfabulacji? No niestety czasy mamy takie, że dziennikarze-szmaty do wynajęcia przeważają w tym "uwolnionym" sprywatyzowanym zawodzie, które gwarantowało kiedyś najlepszym, chociaż namiastkę niezależności. Kiedyś nawet Urban vel "Kibic" przemycił czasem odrobinę żydowskiego sceptycyzmu i jadu na łamy "Kulis". Dzisiaj usłużne (tradycja od 1945 roku)  dziennikarskie persony będą pisać na "zamówienie" najgorsze kłamstwa, będą wylewać wiadra pomyj na "zlecenie", aby zniszczyć niewygodnego dla obowiązującego "Układu" niezależnego człowieka, biznesmena, który nie chce płacić  haraczu politycznym rekietierom. I to za co -"za michę", za pensyjkę powyżej średniej, za to, że ich rodzina jest lepsza od naszych rodzin. A wszystko to pod cienkim płaszczykiem szermowania przez lewicę i prawicę dyrdymałów o wyższości partyjnej demokracji nad europejską plutokracją.

Dlaczego Polacy właśnie walcząc i wyprowadzając "pseudo komunę" za żelazny mur tak łatwo dali się złowić na ten lep, lepki od kasy, łapówek, stanowisk, szemranych interesów czynionych  ponad naszymi głowami których ofiarą stał się z jednej strony nasz wspólny majątek wypracowany przez pokolenia, a z drugiej zwykli ludzie - pracownicy, robotnicy, pionierzy itp.? Czy można to oceniać  z ludzkiego punktu widzenia jako naszą słabość i polską skłonność, a także ostatnią szansę do tego, aby się w tym rewolucyjnym bałaganie "odkuć", nachapać? Czy np. patrząc z socjologicznego punktu widzenia jest to normalny ludzki odruch, na którym opiera swoją ideologię współczesny konsumpcjonizm?
Ukazuje się coraz więcej publikacji na temat najbardziej dla nas wstydliwy i ciągle aktualny,  z powodu ciągle to nowych faktów wychodzących na światło dzienne. Na przykład jak ta książka Rajmunda Pollaka zatytułowana  „Polacy wyklęci z FSM za komuny i podczas włoskiej inwazji”.
Jak informuje portal www.bielsko.biala.pl,  książka  Pollaka est opracowaniem historycznym, bogato ilustrowanym, zawierającym ok. 100 fotografii (m.in. działaczy podziemia antykomunistycznego z Fabryki Samochodów Małolitrażowych). Zaprezentowano w niej szereg unikalnych dokumentów pochodzących z FSM, IPN, NIK, NSZZ „Solidarność”, Kancelarii Premiera RP i ministerstw (z lat 1989-2016), CBA, a także z archiwum historycznego Fabrica Italiana Automobili Torino.
 - Najbardziej sensacyjne informacje i dokumenty prezentowane w tej nowej książce - przybliża autor - wstrząsną opinią publiczną i obalą wiele mitów i kłamstw krążących po wszystkich mediach w Polsce w latach 1980-2016.
Dr hab. Józef Brynkus z Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie w recenzji książki pisze, że „... pachnie [książka - przyp. MCI] autentycznością i choć nieraz razi styl, maniera pisarska, przesadne epatowanie przymiotnikami, to jednak jest to publikacja ważna. Liczę na to, że odniosą się do niej Ci, którzy zostali przez autora wywołani, zwłaszcza historycy wywodzący się ze środowisk IPN. Ale powinni się nią zająć także przedstawiciele polskiego państwa, bo przywołuje ona dane świadczące o wielu nieprawidłowościach, które miały miejsce podczas i po przejęciu FSM przez Włochów”.                                   
                                           
Jedna z najnowocześniejszych wówczas w Europie fabryk samochodów - taśma montażowa - Bielsko Biała
        Czytam tą książkę i fakty jakie ujawnił autor dokumentując je skanami autentycznych dokumentów porażają! Pytam się, gdzie byli dziennikarze, gdzie nasze "Solidarnościowe" elity, gdzie Katolicka Agencja Informacyjna, gdzie Episkopat, którzy musieli o tym fakcie słyszeć, wiedzieć! Skąd ta zmowa elit wokół haniebnej sprzedaży Fabryki Samochodów Małolitrażowych  za 18 mln starych złotych Włochom, którą wcześniej zachodni audyt wycenił na 3 mld USD? Przedstawione w książce dokumenty pokazują niespotykane w cywilizowanych krajach przypadki bezkarności osób sprawujących najwyższe funkcje w Państwie, a przede wszystkim rozpanoszoną ponad miarę nieudolność.Zamieszani w tą złodziejską prywatyzację są wszyscy począwszy od lewicy, centrum i tzw. prawicę: Andrzej Olechowski,  Hanna Suchocka, Hanna Gronkiewicz-Waltz, Andrzej Arendarski, Janusz Lewandowski,Jerzy Buzek, Emil Wąsacz, Marek Belka, Jerzy Hausner. Jerzy Osiatyński, Jan Krzysztof Bielecki, Zbigniew Piotrowski, JerzyEysymontt, Andrzej Kozakiewicz, Artur Balazs, Andrzej Diakonow, Jerzy Kropiwnicki, Krzyszto Skubiszewski, Antoni Macierewicz, Stefan Kozłowski, Jan Parys, Andrzej Stelmachowski, Jacek Kuroń, Janusz Onyszkiewcz, Jerzy Kamiński, Andrzej Milczanowski, Marek Borowski, Jan Maria Rokita, Waldemar Pawlak, Lech Wałęsa, Aleksander Kwaśniewski (nazwiska podaję za Rajmundem Pollakiem)

















Umowę z Fiatem, która oznaczała agonię FSM, podpisał w maju 1992 r. jeden z założycieli Platformy Obywatelskiej Andrzej Olechowski. Polska straciła najlepsze fabryki FSM, a ponad 25 tysięcy pracowników pozbawiono praw do bezpłatnych akcji pracowniczych. 19 lutego 2016 r. poseł Józef Brynkus skierował do Ministra Skarbu interpelację w sprawie korzyści odniesionych przez Fiat Auto Poland po przejęciu FSM. W odpowiedzi Marek Zagórski, sekretarz Stanu w Ministerstwie Skarbu Państwa, nie tylko potwierdził, że wartość FSM przed prywatyzacją wynosiła 3 miliardy dolarów, ale ponadto ujawnił wręcz sensacyjne szczegóły określenia wartości tak zasobnych spółek, jak Fiat Auto Poland SA, Magneti-Marelli Poland SA i Texid Poland SA, które powstały na bazie FSM. Każdą z tych spółek wyceniono na miliard starych złotych, czyli zaledwie 100 tysięcy nowych złotych. W sumie 300 tysięcy nowych złotych, co daje ok. 75 tysięcy dolarów. Zatem wartość FSM spadła w wyniku prywatyzacji z 3 miliardów do 75 tysięcy dolarów! Pytanie brzmi: kto ukradł pozostałe pieniądze? Aby na nie odpowiedzieć wystarczy sięgnąć po dokumenty NIK.                           




Takich afer, przykładów zwykłego złodziejstwa odnotowujemy w najnowszej historii Polski setki. Ludzi oswojono z tą myślą, że tylko "ryby nie biorą", a reszta kombinuje, bo w tym demoludzie bis inaczej się nie da. Politycy okradają, oszukują wyborców, pracodawcy okradają i Państwo i pracowników. I wszyscy w tym kraju przechodzą nad tym do porządku dziennego. Czy słyszeliście, żeby biskupi poświęcili temu specjalne posiedzenie Episkopatu? Czy słyszeliście, żeby jakikolwiek Prezydent robił z tego swoje oficjalne wystąpienie przed kamerami, łącznie z Dudą? Łajdactwo, kłamstwo, spryt wpisano w Kodeks Dobrych Obyczajów, no bo takie czasy mówią kolokwialnie ludzie rozkładając bezradnie ręce!

Ale właśnie od tego są elity,. To sól i chleb narodu. To one wyznaczają kodeks etyczny,
obyczajowy, polityczny! Tak powinno być! Ja wiem, że z tym nawet w II RP mieliśmy ewidentny kłopot, stąd też wzięło się  słynne powiedzenie "Dziadka" Piłsudskiego "Naród wspaniały, tylko ludzie kurwy. I jeszcze jedno:  "Kto nie był buntownikiem za młodu, ten będzie świnią na starość" .
Bo im od począrtku chodziło o kasę i realizację planu "bałkanizacji" Polski. Plan taki powstał w sferach żydowskiej finansjery i amerykańskiego kapitału. "Wychowani" na stypendium Fulbrighta "jurgieltnicy" wiedzieli co mają robić i jak prywatyzować. Szczytne hasła 21 porozumień sierpniowych poszły do muzeum.
Tak to komentuje po latach Zbigniew Bujak: „Nie chodzi tylko o setki porozumień, ale także setki programów naprawczych, które powstały i były zaczątkiem reformy w całym państwie. Co myśmy zrobili z tamtą kulturą solidarności, kulturą w dziedzinie organizacji, zarządzania, myślenia o państwie, obywatelu i jego roli, o tym jak go upodmiotowić? Z tego myślenia we współczesnej polityce zostało niewiele” !

Ilu z nich potrafi się publicznie przyznać do zdrady ideałów, czyli robotników na plecach, których "Bolek" może teraz brylować na salonach, a Frasyniuk "zostać honorowym obywatelem "Nowej Jerozolimy", a Balcerek uchodzić za reformatora vel likwidatora.

To jedna i ta sama sitwa. Władza zawsze deprawuje dlatego likwidowano monarchię, bo większość tytularnych królów myślała kategoriami korzyści swojego narodu i państwa. Oczywiście były niechlubne wyjątki.
               Dlaczego właśnie Polska stała się obiektem zmasowanej operacji niszczenia gospodarki, likwidacji przemysłu, w tym terenowego? Komu przeszkadzają Polacy w Europie i na świecie. Dlaczego nigdy nie mieliśmy sojusznika (może oprócz Węgier),a zdrady polityczne nieustannie towarzyszą naszej historii.

Myślę, że "bałkanizacja" Polski, osłabienie jej potencjału  zawsze leżało u celu polityki niemieckiej, rosyjskiej i angielskiej. Czemu właśnie Anglicy byli od zawsze naszymi "cichymi" wrogami? Jest to związane z polityką kontynentalną kolonialnego mocarstwa jakim była brytyjska korona. Zawadzaliśmy i przeszkadzaliśmy brytyjczykom rozgrywać niemiecką kartę i wprowadzać swoją"równowagę-hegemonię" sił. Ale stała za tym jeszcze bardziej subtelna polityczna gra. Fakt jest faktem, iż plan Sachsa-Sorosa i ich plenipotenta "Balcerka" wypalił. Staliśmy się po latach skolonizowanym barakiem pełnym  wykształconej, taniej siły roboczej, którą tzw,. Elity reklamowały wszem i wobec jako "najlepszy klon europejskich Chińczyków". Coś nam po tych 123 latach niewoli, potem okupacji zostało - to "uległość, karność i bezrefleksyjność połączona ze "sprzedajnością i usłużnym klakierstwem" do wynajęcia, a  resztą "Niech się martwią inni, mnie to nie dotyczy".
      Nie mamy Przywódcy - męża stanu pokroju Piłsudskiego czy Dmowskiego. Nie mamy prawdziwego Męża Opatrznościowego!  Hekatomba elit,  inteligencji, szlachty polskiej, mieszczaństwa do dzisiaj skutkuje takim, a nie innym zachowaniem tzw. polityków.  PRL "wychowała, wykształciła" kadry, a to zupełnie co innego od  świadomego swoich praw i obowiązków obywatela wolnego kraju.


Obawiam się, że deklaracje p. Dudy,Szydło, Kaczyńskiego odwołujące się do mądrości, przezorności narodu Polskiego ni jak nie mają się do stanu jego duchowej, etycznej i obywatelskiej kondycji. I tu nie chodzi o jakiś KOD,  Nowoczesną czy Schetynę - nikt nie myśli w kategorii narodowego dobra i pomyślności! Nie mamy programu na przyszłość, łatamy co się da i czym się da! Polityka emerytury obywatelskiej skutkuje już dzisiaj tym, że pracodawcy jeszcze bardziej będą "wyciskać" pracowników, teraz najczęściej Ukraińców i Rosjan, żeby "odłożyć" jak najwięcej na starość. Większość z nas skazana jest na pracę "do końca" życia. Ale to jakoś nie dochodzi do Polaków. Każdy myśli, że jakoś to będzie...Jakoś czyli nijak! Brak perspektywy w życiu narodu,brak celu,własnej ścieżki realizacji  - życie z dna na dzień świadczy o tym, iż nie tylko jesteśmy podzieleni, zamknięci w sobie, ale nie stać nas jakikolwiek zryw i zbiorowy protest! Można zrobić z nami cokolwiek. Nie wierzę w odrodzenie moralne, duchowe Polaków! Wiem, że młodzi myślą podobnie jak starzy: urządzić się, załapać jakąś rządową pracę, zlecenie, ewentualnie zająć się własną firmą, robieniem kasy, a reszta? Przecież i tak nic ode mnie nie zależy! Stąd mamy to o czym pisze w swojej dokumentalnej relacji Rajmund Pollak: