niedziela, 1 maja 2016

Recenzja: „Świat Muszkieterów", Jerzy Rostkowski

Wojna polsko-polska pod flagą biało czerwoną przerodziła się z czasem w naszą kolejną negatywną narodową cechę. Walka o wpływy, walka o pieniądze, walka dla samej walki. Nawet w tych okrutnych czasach niemieckiej okupacji Polacy nie odtrąbili zawieszenia broni.
Książka Jerzego Rostkowskiego pt. „Świat Muszkieterów. Zapomnij albo zgiń" znakomitego eksploratora, tropiciela tajemnic III Rzeszy, to unikalna na skalę międzynarodową próba odtworzenia losów supertajnej organizacji wywiadowczej stworzonej przez Stefana Witkowskiego zwanej „Muszkieterami. O jej tajności nie świadczy to, iż do tej pory jak pisze autor „Wstępu" Tadeusz A.Kisielewski ukazało się jedno wątpliwej jakości opracowanie, kilka artykułów w czasopismach historycznych, jedno wydawnictwo wspomnieniowe.
Za kulisami historii mistrzowsko zorganizowanej siatki wywiadowczej kryją się dziwne zabójstwa, wypadki i zastraszenia. Mieczysława Ćwiklińska, znana przedwojenna i powojenna aktorka, która współorganizowała pogrzeb Witkowskiego nie chciała o tym z nikim rozmawiać. Musiała przeczuwać, że za wyrokiem na twórcę „Muszkieterów" i jego śmiercią kryją się dziwne i nie do końca rozwikłane rozgrywki między ścisłym kierownictwem Komendy Głównej Związku Walki Zbrojnej i byłymi Piłsudczykami, wojskowymi skupionymi wokół zdymisjonowanego Naczelnego Wodza Edwarda Rydza-Śmigłego.

Rostkowski z iście zegarmistrzowską precyzją łączy zdawałoby się nie związane praktycznie z główną osią książki fakty jak np. kontakty Witkowskiego w czasie jego pobytu na stypendium w Szwajcarii, a później opatentowanie genialnie zdawałoby się prostych rozwiązań technicznych dotyczących silników spalinowych i wysokoprężnych.
Piekielnie uzdolniony inżynier Stefan Witkowski od początku współpracował z polskim przemysłem zbrojeniowym, posiadał przy tym liczne zagraniczne kontakty stąd stać go było na właśnie taki, a nie inny rozmach dotyczący stworzenia własnej siatki wywiadowczej o charakterze międzynarodowym zbierającej informacje z najważniejszych obszarów aktywności politycznej i militarnej w Europie.

Rostkowski prowadzi nas z iście dziennikarską dociekliwością poprzez meandry politycznych podziałów II Rzeczypospolitej, szczególnie widocznych po klęsce wrześniowej obozu władzy. Witkowski nie zagłębiając się w nie szczególnie od początku skupia się na tym co ustalili wspólnie z gen. Kleebergiem - przejście do konspiracji i rozbudowa  własnej siatki agenturalnej. Witkowski mimo, iż nie był etatowym współpracownikiem służb specjalnych miał wrodzone predyspozycje i liczne kontakty, które stanowiły znakomity fundament do tego rodzaju działań.

Pomimo jego niezwykłej skuteczności, KG ZWZ nie ufała ani jemu ani jego agenturze, oczekiwano od niego pełnego podporządkowania kontrwywiadowi Komendy Głównej, ujawnienia struktury jego siatki i danych o agentach. Witkowski przeczuwając, iż struktury ZWZ są penetrowane tak przez wywiad niemiecki, brytyjski jak i radziecki nigdy się na to nie zgodził. Współpracując z wywiadem brytyjskim obejmuje  swoimi kontaktami nawet Bliski Wschód. To, że działa praktycznie poza kontrolą  KG ZWZ, a także ludzi Sikorskiego powoduje, iż od jakiegoś czasu, kiedy zdeklarował swoją niezależność stał się obiektem zainteresowania i inwigilacji ze strony polskiego kontrwywiadu.

Atmosferę wokół „Muszkieterów" podgrzewa również to, iż Witkowski organizując potajemną wizytę Rydza-Śmigłego w Warszawie stawia siebie i całą organizację w opozycji do polityki naczelnego wodza Władysława Sikorskiego i jego ludzi. Staje się od tej pory jak to się mówi „głównym podejrzanym". Dodatkowo jego misja na Wschód - delegowanie oficerów łącznikowych do Armii gen. Andersa bez wiedzy ZWZ generuje  poważne podejrzenia podsycane prawdopodobnie przez niemiecką agenturę penetrującą struktury KG ZWZ.

Książkę Rostkowskiego czyta się naprawdę jak znakomity polityczny thriller. Akcja rozkręca się w momencie klęski II RP.,  i później już tylko przyśpiesza.  Autor „Rozkaz zapomnieć" i paru innych niezapomnianych publikacji jako pierwszy w tak dokładny i wręcz analityczny sposób odsłonił przed nami zupełnie nieznaną szerokiemu ogółowi historię niezwykłego człowieka jakim był Stefan Witkowski i jego „Muszkieterzy", pierwsza tak profesjonalna polska organizacja konspiracyjna w ogarniętej wojną Europie.

Dlaczego wydano na niego wyrok i czemu skazali go na śmierć najwyższą rangą oficerowie ZWZ: płk. Tadeusz „Bór" Komorowski, płk. Kazimierz Pluta-Czachowski i płk. Jan Rzepecki. Wyrok został wykonany 18 września w domu przy ul. Wareckiej 9 przez grupę egzekucyjną AK przebraną w mundury niemieckiej żandarmerii. Do jego ubrania przypięto kartkę z napisem: „Największy polski bandyta”. 2 czerwca 1943 r. Tyle suche fakty. Co się kryje za tą egzekucją wiedzą już tylko nieobecni bohaterzy tamtej historii. Ale jeżeli wcześniej zginął jeden z jego ważniejszych emisariuszy Ryszard Świętochowski, współpracownik Sikorskiego, twórca Centralnego Komitetu Organizacji Niepodległościowych, który marzył o scaleniu wszystkich działających organizacji w jeden zbrojny monolit, a chwilę później ginie współpracownika hrabianka Grocholska, to czy nie możemy domniemywać, że stoją za tym polsko-polskie rozgrywki podsycane tak przez kontrwywiad brytyjski, niemiecki i rosyjski Smiersz? Później walka się zaostrzy na tyle, że w zamachu zginie Sikorski, któremu zabrano jego słynną teczkę, a dziesięć lat później wdowa po marszałku Rydzu-Śmigłym Marta.

Drugie pytanie dotyczy sytuacji w której to byłe sojusznicze mocarstwa Wielka Brytania i USA  nie chcą nam udostępnić naszych archiwów, których stali się depozytariuszami? Co takiego kryją polskie archiwa, iż jest to do dzisiaj niewygodne dla historii państw koalicji antyhitlerowskiej?

Książka Rostkowskiego otwiera nowy rozdział badań historycznych i archiwalnych dotyczących ważnych,  a ukrywanych do tej pory epizodów konspiracyjnej walki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz