piątek, 8 maja 2015

Rok 2005 i inne...

Po rocznym epizodzie w księgarni Warszawskiego Domu Książki powróciłem do redakcji Portalu Księgarskiego, a jakże, ze zmniejszoną pensją...musiałem ponownie wspinać się na swoje miejsce. Pomimo to, iż pracowałem cały czas na pół etapu nie tracąc kontaktu z rynkiem i swoją redakcyjną działką. Ale to temat na osobny artykuł.


Czasy w naszej branży były rewolucyjne, gdyż niefortunny sojusz PiS-u z Ligą  Polskich Rodzin, kiedy to Roman Giertych został ministrem edukacji,  o dziwo zjednoczył księgarzy. Okazało się, że podręczniki są solą tej księgarskiej profesji i bez nich oni nie istnieją. Więc począwszy od 2006 roku z ramienia Portalu Księgarskiego uczestniczyłem we wszystkich poważnych spotkaniach księgarzy, inicjujących powstanie dwóch najważniejszych organizacji księgarskich: Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Księgarzy, z siedzibą w Łobzie i Izby Księgarzy przy ZHU we Wrocławiu. Później po tzw. przełomie z OSK wyodrębniła się Izba Księgarstwa Polskiego. Wszystkich od początku  jednoczyły podręczniki i później projekt księgarskiej ustawy o książce.




          Zawsze byłem zwolennikiem silnych niepodzielnych organizacji, gdyż tylko takie mają szansę być zauważalne i traktowane poważnie. Ale jak to u nas w Polszcze się rzekło: "Wolnoć Tomku w swoim Domku", więc każdy wybijając swojego Ego na czoło starał się wprowadzać swoje na wierzchu: To ja zrobiłem, to ja napisałem, podałem, ustaliłem, doniosłem, wysłałem itp. Więc skutkiem tego, nie wdając się w szczegóły, bo mleko nie tylko się wylało, ale nigdy nie osiągnęło właściwej temperatury. Bo jak to Polak,. musi mieć sukces, tu i teraz, a najlepiej już, bez kosztów, bez "pracy i podstaw" itp. częściowo roztrwoniono sukces tych pierwszych trzech rewolucyjnych zmian, które docenili nawet wydawcy...

Wiem jedno po tym doświadczeniu, że Polaków trzeba "za mordę" i krótko smyczą traktować. Wodzowski styl sprawowania rządów w OSK wyszedł im zdaje się na lepsze, niż demokracja w IKP, która ledwo zipie, bo jak to płacić składki i za co? Za samo członkostwo, a gdyby jakiś bonus był, jakaś "zdrapka" to jeszcze by się zastanowili?. Ale  środowisko "wystrychnięte na Dudka" (Ustawę wnosi PIK, oczywiście mówi się o udziale księgarzy, ale głównym chirurgiem jest właśnie PIK, a Księgarze nawet nie służą za instrumentariuszy, jedynie za pomoc salową). Wybaczcie mi te gorzkie słowa, ale nie można tego stanu rzeczy tłumaczyć tylko kryzysem rynku, spadkiem czytelnictwa itp. Wszystkie pomysły na "kampanie wizerunkowe" księgarzy indywidualnych wzięły w łeb. Każdy plótł i gadał na nich co chciał; a to, że ceny zawyżają, a to że marże podnoszą i promocji nie chcą robić! To nasz pokrętny charakterek; z jednej zdolni do poświęceń (ale na krótką metę), z drugiej szybko tracą wiarę i cel z oczu. I rozchodzą się do domów jak pospolite ruszenie, zamiast nauczyć się trzymać w szyku, atakować razem, wyzbywając się na ten czas pychy i tępiąc to wszędobylskie Ja.

                                         Od lewej: Jerzy Mechliński (Przewodniczący OSK), Bożenna Król (Wice-Prezes IKP), Janek Król (oddz. śląski OSP), Piotr Dobrołęcki (Biblioteka Analiz, Biuro Marketingowe)


Był nawet krótko działający Komitet Porozumiewawczy Organizacji Księgarskich - KPOK (coś chyba tak), ale pokłócono się straśnie! (pisownia GLK) "Startowałem" nawet jak pamiętam na dyrektora biura IKP, ale widać mój lobbing był mało efektywny. A potem zobaczyłem powoli jak Izba Księgarzy we Wrocławiu po śmierci Julka przechodzi w stan anihilacji i zrozumiałem, że księgarze to jednak trochę inna epoka i nacja! Był jeszcze spektakularny bojkot Matrasu i uchwalenie nagrody księgarskiej "Witryna" przez Izbę Księgarzy przy ZHU we Wrocławiu, lansowana z miernym skutkiem jako nagroda o zasięgu ogólnopolskim, z powodów j.w. Nie wiem dlaczego nie po drodze nam z księgarzami, chociaż przez cztery lata z okładem kierowałem energię Portalu Księgarskiego na tą księgarską sferę, tracąc tym samym z oczu często sprawy ważniejsze!Nigdy nie doczekałem się na ich listy bestsellerów, chociaż wysyłała je Główna Księgarnia Naukowa im. B.Prusa, jakiś czas też  nieistniejąca już "Skarbnica", zawsze EMPIK i Matras. Swoją  złośliwość księgarze wypisywali anonimowo na portalu. Widocznie  ich profesja dla większości, to po prostu zwykły zawód, a nie pasja i powołanie, bo inaczej bombardowali by redakcję swoimi informacjami...


                                               Księgarnia Arkady - akcja ulotkowa




                                         Wnętrze księgarni naukowej im. Kopernika

                                                    
W międzyczasie byłem świadkiem likwidacji księgarni we Wrocławiu: Składnica Księgarska, księgarnia przy ul. Nowowiejskiej, "Marco Polo", księgarnia przy. pl. Hirszfelda, księgarnia Alicji Badke przy ul. Powstańców Śląskich, księgarnia przy Jedności Narodowej, "Falanster", księgarnie Warszawskiego Domu Książki: Kołłątaja i Rynek, księgarnia Ossolineum, antykwariat "Pod Szermierzem",  księgarnia naukowa im. Kopernika, część księgarni "Pod Arkadami", księgarnia przy ul. Grabiszyńskiej, "Werset" przy ul. Hallera, "Eureka" przy ul. Kołłątaja, pewnie jakąś ominąłem. W innych miastach podobnie! Ministerstwo Kultury  ciągle pompuje kasę w promocję czytelnictwa, a z drugiej miejscowe władze samorządowe (hehehe, zawsze mówiłem, że jakiś dowcipniś siedzi w kadrach) podwyższają im czynsze i wyrzucają poza centra miast!

O tempora! O mores! – o czasy! O obyczaje lub inaczej
O, imitatores, servum pecus!
– o, naśladowcy, trzodo niewolników! Tak trzeba by  tytułować Polaków, gdyż mając wszystkie atuty w ręku (wywalczając sobie zawieszenie ACTA), to zamiast uwierzyć, że można ten Nie-rząd odwołać głosują jak stado baranów prowadzonych z zamkniętymi oczami na rzeź. Ciągle im się wydaje, że jak opaska opadnie, to cała sprawa okaże się żartem? A tu nic podobnego,okazało się, że tresura jest trwalsza niż opoka na której osadzono, a osadzono ja na płytkim naszym charakterze wyznaczającym Polakom krótkie cele i poszczególni wybrańcy doskonale to wykorzystali!
Ale jak zawsze wiadomo o co chodzi, przecież jesteśmy na dorobku, tylko kto się dorabia?

Tak dobrnąłem do roku 2008, w którym zostałem pozbawiony prowizji, ale pomogło mi to skupić wszystkie swoje siły na pisaniu, które dało mi dużo satysfakcji, sukcesów na miarę naszych czasów, będąc dalej osobą niezależną, nieprzekupną, po prostu będąc sobą żyję zgodnie ze swoimi poglądami! 








sobota, 2 maja 2015

Recenzja: Mariusz Cichosz „Pedagogika społeczna. Zarys problematyki"

"Pedagogika społeczna. Zarys problematyki" jest kolejną publikacją ukazującą się w serii "Pedagogika Nauce i Praktyce" posiadającą cechy nowatorskiego podręcznika akademickiego. W czym przejawia się ta nowość? Przede wszystkim w ujęciu tematu i obudowaniu go przynależną do niej literaturą.
Mariusz Cichosz na niespełna dwustu stronach podjął się próby umiejscowienia pedagogiki społecznej w systemie nauk pedagogicznych. Postarał się o przestawienie różnych typologii w jakich umieszczano pedagogikę społeczną, opisał zwięźle stan ówczesnej wiedzy, a także stanowisko z jakiego patrzono na tą jedną z nauk pedagogicznych w zależności od historycznej sytuacji politycznej i społecznej. Generalnie mówiąc mamy tu do czynienia z dwoma etapami rozwoju pedagogiki społecznej: do drugiej wojny światowej i po drugiej wojnie światowej. Oba te etapy może podzielić na wstępny; gdy mamy do czynienia przede wszystkim z praktyką wychowawczą, oświatową i socjalną, etap zaawansowany; gdy wiążemy go z badaniami empirycznymi i i refleksją metodologiczną.

Cichosz podzielił książkę na cztery podstawowe rozdziały, z których trzy poświęcił  sprawom genezy, drogom rozwoju, strukturze, różnym szkołom naukowym, rozstrzygnięciom i koncepcjom naukowym. To wszystko prowadzi nas do bardzo ważnego rozdziału czwartego, w którym autor wyłuszcza przed nami współczesne konteksty teoretyczno-metodologiczne. Jest to o tyle ważne, iż po 1989 roku pedagogika społeczna przeszła gruntowne przeobrażenie; oczyszczona ze sztywnego gorsetu ideologii stała się otwartą na całościowe rozpoznanie społecznego świata współczesnego człowieka. Jako nauka o charakterze praktycznym i prakseologicznym podlega nieustannym przemianom. Naukowcy odchodzą wówczas od problematyki wypracowanej w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych czyli od badań nad funkcjonowaniem środowisk wychowawczych i ich organizacji na rzecz interdyscyplinarności pedagogiki społecznej , a także nawiązywanie przez nią do innych subdyscyplin pedagogicznych.

Bazując na różnych koncepcjach teoretycznych wykrystalizowało się ujęcie pedagogiki społecznej jako praktyki społecznej zorganizowanej w system zinstytucjonalizowanych działań stanowiących „część sektora społecznego opartego na świadczeniach i ofertach skierowanych do ludzi potrzebujących wsparcia". (Danuta Urbaniak-Zając). Na poziomie metodologicznym jest to zespół teorii środowiska i badań empirycznych analizujących warunki i relacje poszczególnych komponentów środowiska ludzkiego życia.

Pomimo pewnego przełomu pedagogika społeczna nie odeszła nigdy od człowieka i jego potrzeb jako obiektu badań. To jego potrzeby ją kształtują i ukierunkowują na środowisko w jakim rozgrywa się teoria i praktyka edukacyjna, będą zarazem także rodzajem pracy socjalnej i kulturalnej. Pedagogika społeczna w tym ujęciu bada również relacje jakie zachodzą między lokalnym środowiskiem społecznym a przyrodniczym - socjosferę i fizjosferę człowieka oraz jej wpływ na rozwój jednostki ludzkiej.

Jedno jest pewne: pedagogika społeczna związana jest ściśle z potrzebami edukacyjnymi współczesnego człowieka, z jego środowiskiem, z jego praktyką i aktywnością społeczną. Czy będzie ona tworzyła nowe teorie i koncepcje życia społecznego, czy też zajmie się w większym zakresie polityką społeczną i oświatową w kontekście badania zaspokojenia podstawowych potrzeb edukacyjnych społeczeństwa od tym zdecydują gremia naukowe i badawcze. Każdy człowiek niezależnie od statusu społecznego i majątkowego ma prawo do właściwej edukacji na wysokim merytorycznym poziomie. Pedagogika społeczna będzie nieustannie stać na straży realizacji tychże potrzeb niezależnie od ustroju gospodarczego czy politycznego.