poniedziałek, 6 stycznia 2014

Recenzja: Andrzej Z. Makowiecki "Warszawskie kawiarnie literackie"

Bohema literacka potrzebowała zawsze jakiegoś swoje własnego rozpoznawalnego miejsca. Terenu na którym mogłoby dojść do twórczej interakcji z przedstawicielami różnych dziedzin sztuki i kultury.
Takim miejscem z czasem stawały się kawiarnie, a przede wszystkim te literackie i artystyczne. Były to miejsca na mapie Warszawy i Krakowa szczególne. Często efemeryczne tak jak te jeszcze dziewiętnastowieczne, gdzie rodził się wolnościowy i rewolucyjny duch "Pod Kopciuszkiem", "Honoratka", "Dziurka", kawiarnia "Przy Brzezińskiej", gdzie spotykała się ówczesna elita umysłowa: Seweryn Goszczyński, Józef Bohdan Zaleski, Maurycy Mochnacki, Maurycy Gosławski, Ludwik Nabielak. Ówczesna Cyganeria artystyczna bardziej zajmowała się polityką niż sztuką.

Po upadku powstania styczniowego wiele takich miejsc zamknięta, a życie literackie przeniosło się do lokali redakcji licznych czasopism, salonów czy domów prywatnych.Ich prawdziwy rozkwit należy już czasowo i ideologicznie do Młodej Polski.

Jedną z pierwszych była kawiarnia Turlińskiego przy pl. Szczepańskim w Krakowie. To ona stworzyła jak pisze Makowiecki pewien obowiązujący wzór poprzez który oceniano kolejne powstające wówczas przybytki artystycznej cyganerii.Kawiarnie te są dokumentem życia kulturalnego, literackiego, artystycznego ówczesnych elit intelektualnych Warszawy i Krakowa. Stąd też częściowo wzięła się rywalizacja między tymi dwoma "królewskimi miastami". Autor skupia się przede wszystkim na Warszawie, ale oddaje prawdę tamtych czasów wspominając również o najważniejszych literackich kawiarniach Krakowa. Przesiadywali u Turlińskiego jak pisze Boy w książce "Ludzie żywi i Znaszli ten kraj" i szkicu "Nonszalancki Paon" Stanisławski, Przybyszewski, Wyspiański, Pawlikowski. To wtenczas ukształtował się organizacyjny wzór literackiej kawiarni: wydzielona osobna salka dla artystów i stałych bywalców, "otwarta" na innych bywalców lub też ściśle "zamknięta", tylko dla kręgu artystyczno-towarzyskiego. Tu mieli swoje stoliki i rewiry pretendenci do bycia środowiskowymi "gwiazdami". Ten standard przeszczepiony został później na grunt warszawski.

Późniejsze słynne kawiarnie dwudziestolecia międzywojennego przyjęły ten młodoliteracki model jako obowiązujący. Młodopolskie kawiarnie Starorympałka, Udziałowa, klub literacki w kawiarni "Miki", gromadziły tuzów rodzącego się literacko-intelektualnego establishmentu Warszawy. Gościli tam Stefan Żeromski, Władysław Reymont, Artur Śliwiński, Ksawery Dunikowski, Andrzej Niemojewski, Bolesław Leśmian,Antoni Lange, Zofia Nałkowska, Andrzej Zarzycki, a przewodziły im tzw. "dusze towarzyskie": Edward Słoński, znany ówczesny poeta i Franciszek Fiszer, oryginalna osobowość, twórca znanych bon motów, anegdot towarzyskich. Warto przeczytać o nim książkę Romana Lotha "Między kawiarnią a metafizyką. Legendarny żywot prawdziwego Franciszka Fiszera". Te literackie tuzy tworzyły swoistą Akademię Literatury. Rozmawiano praktycznie o wszystkim; o sprawach bieżących, środowiskowych plotkach, literaturze, filozofii, rodzący się prądach w sztuce, polityce. Spotykali się tu przyszli PPS-owcy i Piłsudczycy. Nastąpił tu swoisty towarzyski miszmasz.

Spotykano się nie tylko w kawiarniach, ewenementem była mleczarnia Nadświeżańska, której ogródek upatrzyli sobie ówcześni luminarze dziennikarstwa, literatury, teatru i sztuk wszelakich: Edward Słoński, Niemojewski, Michał Poznański, Józef Jankowski, Tadeusz Miciński, Grubiński, Orlicz-Garlikowska, Bronisława Ostrowska, Tadeusz Jaroszyński. Salę urządził i zaprojektował na modłę zakopiańską sam Stanisław Witkiewicz ojciec "Witkacego". Podawano tu potrawy jarskie z sera, mąki i jaj, towarzyszyła im: słynna "biała kawa" i świeże pieczywo. Upatrzyło sobie też Nadświeżańską warszawskie środowisko teatralne i aktorskie; Limanowski, Osterwa, Tadeusz Jaroszyński wzięty ilustrator i dramaturg, aktorki" Natalia Siennicka i Izabela Kalitowicz.

Kolejną sławną kawiarnią literacką była "Udziałowa" założona w 1884 roku przez wytwórców produktów mlecznych" Kazimierza Życkiego i jego wspólników: Gierzyńskiego i Elżanowskiego. Urządzano w niej również okolicznościowe imprezy i przyjęcia.Duże okna od strony Nowego Światu, kolista kanapa, palma i osobny rewir restauracyjny. Warto przeczytać pełny jej opis zacytowany w książce. Jej bywalcami byli: Lange, poeta i świetny tłumacz, Or-Ot, piewca Warszawy, Leśmian, Przesmycki, Cezary Jellenta, Lemański, Hertz i młodsi twórcy: Leo Belmont, Józef Wsserug-Wasowski czy Wiesław Giełżyński, późniejszy prezes Syndykatu Dziennikarzy Warszawskich.

W dwudziestoleciu międzywojennym zaczęło się od "Picadora", gdzie organizowano poetyckie wieczory; tu swoje poezje czytali młodzi Julian Tuwim, Jan Lechoń Wierzyński, Iwaszkiewicz, Słonimski. Potem królowały; "Kresy" i "kultowa" "Ziemiańska". Słynny na półpiętrze stolik Witolda Gombrowicza, który uwielbiał przeprowadzać na jego bywalcach swoiste psychoanalityczne wiwisekcje.

Każda z nowo powstających kawiarni przyciągała specyficzną atmosferą artystycznej degrengolady, słownych pojedynków, prześciganiu się w co celniejszych bon motach, anegdotach. Kłócono się, pisano tu napastliwe recenzje, paszkwile, pojedynkowano się, tak jak Słonimski ze Szczuką. Przy kilku z nich funkcjonowały kabarety, wygłaszano poważną poezję. np. poemat "Mochnacki" Lechonia", jak i klasyczne parodie Świdwińskiego i Witkowskiego. W "Ziemiańskiej" znalazły swoje miejsce "Szopki Warszawskie" oraz "Warszawskie szopki polityczne".

U "Picadora, "Ziemiańskiej", a potem kawiarni IPS-u (Instytutu Propagandy Sztuki) bywały zwykle tłumy. Środowisko artystyczne mieszało się z ludźmi polityki, wojskowymi (Wieniawa-Długoszowski), biznesu. Skamandryci sprzeczali się z grupą "Kwadrygi" czy "Żagarystami". Niepowtarzalne wieczory programowe przyciągały środowiska uniwersyteckie, literackie i artystyczne. Goszczono też międzynarodowe sławy jak włoskiego futurystę Tommaso Marinettiego.

Ten czasy bezpowrotnie minęły. Stąd książka Makowskiego jest próbą ocalenia tego minionego czasu, w którym rodziły się historyczne dokonania artystyczne. To tu rozkwitała sława Mariana Hemara, Juliana Tuwima, Antoniego Słonimskiego, Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, Kabaretów "Momus" "Qui pro quo", "Zielonego balonika", "Banda", grupy "Cyrulika" i wielu innych.


"To trzeba przeczytać samemu", jak powiedziałby śp. Piotr Skrzynecki z "Piwnicy pod Baranami", która czerpała pełnymi garściami teksty i natchnienie z tamtych niezwykłych lat satyrycznej, kabaretowej i literackiej obfitości. Polecam wszystkim, którzy uważają do dzisiaj w czasach totalnego schamienia, iż "Polacy nie gęsi i swój własny literacki język i styl posiadali".


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz