niedziela, 22 marca 2015

Dlaczego Polacy dali się tak łatwo skoloni-ali-zować!

Pytanie to zdawane od dawna nigdy nie doczekało się jednoznacznej odpowiedzi. Każdy przytacza przeróżne argumenty. A to, że rozbito naszą jedność, bo wszyscy myśleli, że budując kapitalizm pójdziemy polską drogą; spółki pracownicze itp. A potem się okazało, że jedni mają kasę, a inni nie i w końcu tylko pieniądze się liczą nic innego. Potrzeby ludzi rosły, jak mieli więcej, chcieli mieć jeszcze więcej itp. Każdy obserwował dyskretnie sąsiada; czy aby nie ma lepszego autka, większego garażu, grządek, ogródka, grilla itd. Przestaliśmy w pewnym momencie śledzić scenę polityczną , to znaczy mieliśmy ją jak na widelcu, pokazywała ją "Wybiórcza" Michnika, "Nie" Urbana, "Tygodnik Solidarność", "Polityka", "Wprost", "Tygodnik Powszechny", FRONDA, "Rzeczpospolita", Newsweek - pełny przekrój - od lewa do prawa. Z tym, że skupialiśmy się na tym co podkreślano "czerwoną kreską", media radiowe i telewizyjne nakładały na to klisze komentarzy i przekaz stawał się coraz bardziej przestrzenny; takie polskie 3D. Zajęci budowaniem własnego nowego statusu - otwieranie firm, zachłyśnięcie się kasą, rodząca się konsumpcja zapomnieliśmy, że powierzyliśmy mandat swoim przedstawicielom w Sejmie i Senacie. I co?




Powstał rodzaj  Polskiej Szopki i podbijania bębenka: a to pokazywano "króla żelatyny" który urządził sobie prywatny folwark i doprowadził do ponownego upańszczyźnienia  PGR-owskich chłopów, a to afera Stella Maris i Rydzyka, a to skaczący po korytarzach Sejmu poseł PSL Gabriel Janowski itp. Staliśmy się współuczestnikami politycznego cyrku, ale że jakoś się żyło, ceny nie skakały jak teraz, polska żywność była nadał zdrowa, tania, powstawały pierwsze centra handlowe, to wszyscy myśleli, że wszystko samo się naprawi?!  Strumieniem lały się autka ze szrotów całej Europy. Miejsko-wiejski pańszczyźniany chłop mógł w końcu mówić wszem i wobec, że on ci jest cywilizowany.







Pierwsze: Rozbito wspólnotę zakładową, więzi sąsiedzkie; sprytnie przeprowadzając tzw. prywatyzację mieszkań! Potem podzieliliśmy się sami  według stanu posiadania! A przypieczętowała to wszechobecna manipulacja - faktami, wydarzeniami i psychomanipulacja emocjami, nastrojami społecznymi, oczekiwaniami

Statystyczny Polak był spokojny. Każdy każdego uspakajał: "Jakoś to będzie, przecież nie jest źle, jest popyt, jest podaż, trwa koniunktura, pensje rosną". A wiadomo, że Polak, dusza szlachecka, gest ma, kredyty bierze, więc banksterzy mieli się tu jak u Pana Boga za piecem, no ale nic za darmo, jakieś koszty trzeba ponieść. Potem euforia: wchodzimy do NATO, Unii Europejskiej! To nic, że SLD poluzowało Kodeks Pracy, "pewnie mądre są to wiedzą co robią", tak mówił mój sąsiad spod trójki. Nikt na dobrą sprawę nie podejrzewał, że mogą nas skolonizować, tak wszystkich, jak i każdego z osobna, nawet tych, którzy posiadali prywatny biznes; chodzi głównie o haracz czyli tzw. podatki, ZUS, VAT, akcyzę. Mimo wszystko, kiedy zaczęła napływać pierwsza unijna kasa, nikt już głośno nie próbował krytykować rządu, a jakby nawet, to mu gębę zamykano, czy to na ulicy, czy to na forach w necie, że pewnie PIS-owiec, narodowiec i Rydzykowy mutant. 

Tak, jakiś czas było czyli rosły pensyje; ciągnięto te najniższe, żeby się aby coś nie "wylało" na ulicę. Potem nagle okazało się, że tąpnęło w gospodarce światowej, której staliśmy się elementem; kapitał spekulacyjny wykupował na giełdzie w Rotterdamie i Londynie żywność. Ceny poszły w górę! Vat też, akcyza również (paliwo) I o dziwo rząd nie musiał wzywać pomocy bratnich policji z zagranicy., chociaż taką ustawę przeforsowano. Ludziki poszemrali i poszli do domów włączyć kablówkę, co by po raz enty oglądnąć "Kevina...", "Zabójczą broń", "Szklaną pułapkę", "Strażnika z Texasu", "Rambo". No ale co tam, kultura jest! W międzyczasie podniesiono też ceny książek (ok. 25%) i zaczęły padać pierwsze księgarnie.
 
   
Drugie: Wypieranie z mediów wysokiej Kultury, omijanie jej przez polityków w kampaniach plus ciągle reformy edukacyjne i debilne programy telewizyjnych wymóżdżaczach spowodowały osłabienie zdolności samodzielnego myślenia. Zmęczeni realem głosowaliśmy na ślepo - bez znajomości programów wyborczych i ludzi aby "wynająć" sobie "przedstawiciela od myślenia o naszej przyszłości". To dziecinne mniemanie przeradzało się stopniowo w obojętność i apatię. "Moi sąsiedzi powtarzali: "Będzie jak Bóg chce"!??



Ale dopiero, gdy po raz wtóry udało się przekonać Tuskowi lemingów, że PIS chce (było to po Smoleńsku i bitwie o krzyże na Krakowskim Przedmieściu) w każdym mieście budować pomniki prezydenckiej pary i będzie "wieszać", karać, PO robiła już co chciała, czyli pichciła kolejne synekury dla siebie i swoich bliskich, wiedząc, że omamione, zmęczone pseudo-społeczeństwo będzie tylko biernym obserwatorem sceny politycznej. Pewnie w każdym innym państwie władza wybrana w pseudodemokratycznych wyborach (wierchuszka PKW jeszcze z komuny, a program do liczenia głosów z zaoszczędzonej kasy) tak by właśnie postąpiła. W międzyczasie zamykano stocznie, kopalnie, duże zakłady pracy, ale ludziki łykali to dopowiadając sobie, że za to znajdą pracę  w powstałych strefach  ekonomicznych, nie czując, że jest to system Skoncentrowanych Obozów Pracy (mój syn w takim pracuje, za 280 przepracowanych godzin dostał 1670 zł!), wzorowany na amerykańskich obozach pracy zlokalizowanych tuż przy granicy z Meksykiem (w porozumieniu z rządem tego kraju). W końcu, jeszcze po pierwszej wygranej Tuska lub ciut przed, pierwsza fala emigrantów zarobkowych wylała się poza granice naszego pięknego kraju. Do tej chwili wyjechało 3 mln 450 tys. osób i wyjeżdża miesięcznie ok. 10 tys nowych. Już teraz w krajobrazie Biedronek, Żabek, Fresh'y, Małpek Express polska "mrówka Z" czuje się bardzo swojsko.


Trzecie:  W międzyczasie wyhodowano nowoczesnego młodego obywatela zoombie, zmuzułmanionego - kompletnie biernego, który zamiast walczyć z systemem emigruje, Bo on nie czuje się oszukany, bo nie ma żadnego odniesienia do swojej sytuacji - brak doświadczenia życiowego. Uważa to za XXI-wieczną normę. Nakłada się na to brak wiedzy ekonomicznej, prawnej i otrzymujemy rodzaj ludzkiego robota -substytut "taniej siły roboczej". Owszem, tania siła raz po raz buntuje się emigrując za chlebem, ale to właściwie wszystko na co ją stać!









Afery, taśmowa, Amber Gold, przetargowe, korupcja, nepotyzm, budowanie rodzinno-partyjnych powiązań nad całym systemem spółek z udziałem Skarbu Państwa, wysokie odprawy, ponosząca się lichwa (na Litwie np,. nie ma Providentu), niestety nie wpływają na odbudowę wspólnotowego myślenia w Polsce. Owszem środowiska kibiców, organizacje prawicowe akcentują swoją obecność: 11 listopada, Smoleńsk, Żołnierze Wyklęci, ale są skłóceni również, co do wspólnych celów działania.
Władza umiejętnie je podsyca. Żyjemy od 2010 roku w dwóch rzeczywistościach: tej kreowanej przez media rządowe, obóz władzy i ten pokazywany przez media niezależne, TV Republika,  TV Trwam, Radio Maryja, Kluby" Gazety Polskiej". Żyjemy w pękniętym realu próbując z tych puzzli ułożyć jakiś czytelny dla siebie przekaz gubiąc bardzo ważny kontekst w jakim się to odbywa. Stajemy się zabawką i to nawet nie przetargową w rękach naszych odwiecznych sąsiadów-wrogów: Niemców i Rosjan. Elity, których teczki, z jednej strony są w dyspozycji Stasi i Putinowskiej KGB robią wszystko, by POlska stoczyła się do roli nic nie znaczącego środkowo-europejskiego tranzytowego kraiku, przez który ze Wschodu płyną na Zachód surowce naturalne. A my jako "tania siła" mamy służyć jedynie za biernych wyrobników. Akceptujemy to, dopóki służy to naszej rodzinie i tzw, strategii przetrwania. Strategia przetrwania do pierwszego lub piętnastego oraz obrona  własnego biznesu angażuje nasz czas, zajmuje myślenie. Nie mamy już siły na globalne wyciąganie wniosków, z tego Bilderbergowego  teatru. Nie potrafimy łączyć faktów, logicznie wiązać pewnych następujących po sobie zdarzeń. Uważamy, że nic się nie da już naprawić, sprawy zaszły za daleko, a nasza egzystencja zależy coraz bardziej od dobrych "Układów" z Układem.


Czwarte: Nie posiadając wiedzy, samowiedzy, narodowego charakteru, nie jesteśmy władni stworzyć z tych milionów indywidualistów zamieszkujących Polskę, z których każdy na własną rękę wie, co jej dolega, ale nie czuje się chętny jej naprawiać - społeczeństwa obywatelskiego!!! , Tym bardziej, że  nikt wie, jakie korzyści będzie mógł z tego czerpać, a dla sąsiada nie ma zamiaru tego robić,lub dla przyszłości swoich dzieci, wnuków?, Ba, przecież mnie już nie będzie - niech radzą sobie sami. Przecież mogą emigrować, ja nie mogłem.

Dzięki takiej właśnie bierności pozycja Polski, z silnego, prężnego regionalnego państwa, który miał szansę stworzyć z Grupy Wyszehradzkiej bufor przeciwko polityce Putina, staliśmy się w miarę sprawną montownią dla biedniejącego Zachodu, gdzie systematycznie niszczy się klasę średnią, wmawiając jej, że wzbogaci się dzięki kolonia-lizacji krajów byłego bloku wschodniego. Widać to, po tym, w jaki sposób korporacje konstruują tu swój biznes.







Czy można wszystko to jeszcze odwrócić, naprawić? Wydaje się, że tak, ale tylko pod jednym warunkiem! Odbudowy wspólnotowej, narodowej świadomości. Że jesteśmy Polakami, mamy własną historię, mamy prawo do jej tworzenia nawet będąc w strukturach UE. Ba silna Polska, to gwarancja dla tej jeszcze bogatej Europy stabilizacji w tej części kontynentu! Ale takiej polityki nie będzie realizował Nie-rząd powstały z "Układu" pomagdalenkowskiego, gdzie ścierają się dwie siły: dawne wojskowe służby WSI, z uwłaszczoną nomenklaturą partyjno- dyrektorską i wynajętą pseudo-klasą polityczną. Dla nich wszystkich silna Polska, sprawnie zarządzana przez obywateli legitymujących się kodeksem etycznym i ekonomicznym, to koniec ich władzy.

I właśnie oto powinniśmy walczyć, grupując wokół odbudowy świadomości obywatelskiej młodych, dobrze wykształconych Polaków, odtruwając elity, które i tak już czują, że kończy się czas prosperity, że będzie mniej kasy, w tym unijnej i że albo teraz albo nigdy powinniśmy zacząć naprawę Rzeczypospolitej. Inaczej jesteśmy skazani na niebyt, będąc li tylko skolonializowanym tranzytowym krajem, tkwiącym niczym drzazga między Wschodem i Zachodem, zdani na marginesowe zainteresowanie ze strony USA, dla których i tak jesteśmy już tylko krajem "drugiej kategorii obrony"!

                              Która z twarzy Bronisława K. jest prawdziwa? Wybór należy do Ciebie?

Jestem za przywróceniem państw narodowych, odbudową gospodarki  i przestawienie jej na nowe innowacyjne technologie, (robią to nawet USA), za przywróceniem  kontroli granicznej, za silną Polską, gdzie wiara i religia ma swoje niezbywalne miejsce, gdzie rodzina jest otoczona autentyczna opieką państwa, a nie tylko pozorną. Gdzie przestrzega się dialogu ze społeczeństwem markowanym teraz tzw. projektami budżetu obywatelskiego, który i tak realizowany jest z naszych podatków, zniesienia Senatu, ograniczenia liczby posłów, wzmocnienie władzy Prezydenta, przez zmianę tzw."małej konstytucji". Zadośćuczynienie walczącym z "komuną", odszkodowania dla Zabużan, ale nie  groszowe 20%, lecz znacznie wyższe, wypłacane np. w ratach. I w końcu rzetelną reformę NFZ -  likwidację oddziałów Narodowego Funduszu Zmarłych, odchudzenie administracji (o 300 tys osób) i wprowadzenie: minimum socjalnego oraz emerytury obywatelskiej. Jeśli Polska tego nie zacznie, to nie mamy szans na to, żeby być nie tylko silnym, liczącym się państwem w Europie, ale kompletnie degradujemy się do III ligi, gdzieś między Rumunią a Mołdawią.

Ale do tego potrzebna jest jedna podstawowa rzecz: likwidacja europejskiego koryta dla tej bandy darmozjadów i karierowiczów. Bez tego, zasilane polskie koryto będzie łączyć te trzy wrogie nam pomagdalenkowskie frakcje w antypolski, antynarodowy beton.




Zastopujmy "Wygaszanie i Likwidację Polski"!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz