Bardzo szybko stanęliśmy na nogi. Doszły nam konsygnacje: Stowarzyszenia Wolnego Słowa, PIW-u, SW Czytelnik, Iskier, Arkad, Naszej Księgarni, Egmontu Polska, SWW Kantor Wydawniczy z Poznania, PWN,Wyd. Dolnośląskie, Wyd. Literackie, Kronika, Elipsa, Penta, IW Pax,i wiele pomniejszych.
Po półrocznej działalności pod koniec roku 1991 odwiedził nas śp. Andrzej Adamus z Jankiem Stolarczykiem. Oglądali wzornik. Było to bardzo prymitywne, ale mieliśmy znakomity zespół ludzi: Tadeusz Juchniewicz, Marzena Majcherkiewicz, Andrzej Majcherkiewicz,, Nina Rzepka, Ryszard Sławczyński. W międzyczasie zaczęliśmy wszystkie pieniądze pakować w księgarnię "Arhat". Przy ul Szczytnickiej 50, wynajęliśmy spory lokal, miał z zapleczem jakieś 200 m. Ryzykowaliśmy wszystkim. Z perspektywy lat to bylo istne szaleństwo wynajmować lokal od handlary z bazaru, która na początku udawała, że księgarnia pośrednio ją nobilituje, ale co roku praktycznie podwyższała nam czynsz. Oczywiście broniła się, że to samo robi miasto, to co ona ma być gorsza! I taka polityka podwyższania stawek za wynajem trwa do dzisiaj. Stąd mamy głęboką zapaść w tej branży i wielu innych. Większość lokali w centrum Wrocławia to przysłowiowe "pralnie pieniędzy". Nie wierzę, żeby 450 lokali gastronomicznych zgromadzonych w ścisłym centrum miasta zarabiało na siebie przez cały rok? Sam jestem po szkole gastronomicznej i coś o tej branży wiem.
ul. Szczytnicka 50/52. zdjęcie: Fotopolska.eu
Tu spędziłem trzynaście lat mego życia - dzień w dzień
Księgarnię robiliśmy od podstaw. Wymiana podłóg, witryn, mebli, lad, półek, no i ta nasza słynna fontanna zrobiona z dziecięcej wanienki plus roślinność. Dział z płytami był na górze. Wchodziło się nań po niedużych schodach. Królował tam kolega, którego imienia nie pamiętam.
Zrobiliśmy nabór na księgarzy. Kierowniczką została Małgosia, która razem siostrą prowadziły księgarnię i stoisko papiernicze pod słynnym namiotem na p. Grunwaldzkim. Później doszła Stelka na filozofii i książkach naukowych, Ela Lenik w kasie, Dorota Greszta, kasa plus obsługa, która zagrała na uroczystym otwarciu "Arhatu" na francuskim saksofonie, a Andrzej Wojaczek mówił wiersze o tematyce związanej z książkami: Neruda, Max Jacob, mój wiersz "Książki" z tomu "Przodowników Pracy":
Są ogrodem, po którym mogę spacerować
z zamkniętymi oczami bez obawy, że w nich zabłądzę.
Nieraz znajduję pomiędzy kartkami
ścieżki wydeptane przez ludzi.
Niektóre wykreślone są z wyraźnym celem na przyszłość,
inne, przeceniając swoje siły, mijają się z nim.
Może właśnie dlatego wczytuję się w nie,
lecz jeszcze nigdy nie udało mi się dostać po nich
do konkretnego miejsca. Przeważnie krzyżują się
w mniej lub bardziej odpowiednim czasie.
Odkąd stały się dla mnie nieskończenie długim problemem,
zagłębiam się w nie aż po łokcie.
Dopiero w nocy szczegółowo obejmuję je wzrokiem.
Czasem zanurzam się w nich razem z głową,
lecz najczęściej głowię się nad nimi. Podobne są wtedy
do węża pełznącego w sobie tylko wiadomym kierunku.
Myślę, że pocięte nawet na małe kawałki
potrafiłyby czerpać życie z kilku soczewek czasu jednocześnie.
Najchętniej jednak pragną prześlizgnąć się ponad nim,
lecz rzadko której się to udaje.
Najbardziej karkołomną grą, jaką prowadzą,
są skoki z półki na podłogę.
W ten sposób zamierzają udowodnić sobie,
że potrafią się poruszać w czasie.
Udaje się to tylko niektórym. Inne po prostu siwieją
(dziwią się, że ludzie nazywają je białymi krukami).
Pojedyncze egzemplarze, którym brakuje kartek,
spadają na podłogę siłą własnej sugestii.
Wylatują z nich potem luźne zdania, a nieraz całe rozdziały.
Wykrzykniki, nie mając już nic do powiedzenia,
przybierają postać znaków zapytania (po niektórych
zostaje tylko mała kropka).
Zwykle pozbywają się też tytułu i okładki.
Nigdy nie próbowałem podnieść ich z podłogi.
Niestety nie mam zeskanowanych zdjęć księgarni, ale obiecuję je dołączyć do następnego tekstu.
Księgarnia po wielu perypetiach z przesunięciem daty jej otwarcia w końcu ruszyła. Był rok 1991. Praktycznie ostatnie tygodnie spałem w księgarni. Jednak ustawianie książek, tworzenie poszczególnych działów tematycznych rekompensowało mi z nawiązką moje przemęczenie. Mieliśmy jako jedyni we Wrocławiu osobne działy poświęcone sztuce: muzyce, malarstwie, teatrowi, poezji i duży dział ezoteryki.
Byłem szczęśliwy, bo udało się zbudować nam coś nowego, czego we Wrocławiu jeszcze nie było. To miała być wzorcowa księgarnia, z działem książek dla dzieci, edukacją, z lustrem na wejściu, w którym odbijała się fontanna, a także nasze życie.
http://fotopolska.eu/Wroclaw/u150186,ul_Szczytnicka.html
Teraz w tym lokalu mieści firma Rockcentric
Na otwarcie przyjechał p. Jan Rurański z Antkiem Szperlichem. Przyjęcie zorganizowaliśmy na pl. Hirszfelda w chińskiej knajpce, której już nie ma. Włożyliśmy w to wszystkie pieniądze i mnóstwo pracy. Księgarnia ARHAT miała przetrwać sto lat jak życzył nam na wejściu śp. Andrzej Wojaczek.
W księgarni jako pierwsi umieściliśmy loga znanych firm wydawniczych, które miały u nas swoje półki: Arkady, Stow. Wolnego Słowa, Wiedza i Życie, Czytelnik, Iskry, PIW. To co teraz robi Empik...
cdn.
Tak było, to były czasy Wrocławia z księgarniami i bibliotekami, nie było kebabów i innych "wynalazków", księgarnie miały przyzwoite lokale i profesjonalną obsługę.
OdpowiedzUsuńW miejscu księgarń są pijalnie alkoholu - celuje w tym Rynek ! Zgroza !!!
Inaczej władzunia nie będzie mogła wychować sobi3e uległego lemingejros, którzy zrobią wszystko by władzunia utrzymała się do końca swoich dni - jak wer Wrocku
OdpowiedzUsuń