poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Dlaczego możemy mówić w Polsce o zaniku duszy ludzkiej?

Dostaję od p. Marka Głogoczowskiego znakomite newslettery, prawie, że gotowe etiudy filozoficzne. W jednej z ostatnich znalazłem taki oto cytat: A na bazie „rozwiniętej duszy zwierzęcej”, jak to zaobserwował Arystoteles przed prawie 2,5 tysiącem lat, formuje się „dusza ludzka”, której entelechią (celowością życia) jest MYŚLENIE i BUDOWANIE OBRAZU ŚWIATA. Ta wspólna z wyższymi zwierzętami „ludzka” potrzeba poznania – i zrozumienia – świata, u niektórych osób zachowuje się aż do ich śmierci, u większości jednak ludzi z czasem ona oklapuje, normalny zapracowany człowiek jak gdyby powraca do swej „roślinnej” wegetacyjnej celowości istnienia. Dotyczy to w szczególności mieszkańców krajów kapitalistycznych, żyjących z PRACY NAJEMNEJ, zazwyczaj bardzo ograniczającej – czy wręcz upodlającej – ich pod względem rozwoju psychomotorycznego. (Jak to przed stuleciem się w Polsce mawiało, „dla pieniędzy ksiądz się modli, dla pieniędzy lud się podli”.)


Niestety to czysta absolutna w swojej istności prawda. Właśnie wróciłem z tzw. resetu czyli ichniej kanikuły, żeby nie rzec wczasów. Obcowałem z polskimi "Prostaczkami z krainy Ułudy" zwanej czasem "Zieloną Wsypą" pardon "Wyspą", gdzie wegetuje sobie "tania siła robocza" myśląc, że "złapała Pan Boga za nogi". Przyjechali autkami, które parkują gdzie popadnie, najlepiej wjechaliby nimi do domków kempingowych, ale się nie da. Za to mają przy sobie komórki przez które na okrągło: plaża, domek, wyżera gadają, przesyłając sobie MM-y gadają...gadają...
             


Nie obchodzi ich morze, bo nie po to przyjechali, żeby odpoczywać, tylko pokazać się z każdej strony; wypychanie przez One - Onych bebechów jest zabawą według Prostaczków przednią, żeby nie powiedzieć poślednią. Ich wolny czas, więc robią co chcą, nikt i nic ich nie obchodzi ponieważ w półświecie Protaczka nie ma żadnych zasad ani prawideł. Jest za to behwioralna chęć- chuć, którą się zaspakaja na poczekaniu: Idziemy coś żeżreźć stary, pyta młoda żona, obok czereda rozwrzeszczanych dzieci, z tyłu dziadkowie. Wszyscy Oni, nie mówią tylko krzyczą do siebie, bo pewnie przez te słuchawki czy smartfony nie słyszą, albo przygłuchli od przesterowanych subuferów.

                             


Nie dziwi mnie pogarda Pełowików dla tej bandy podobno przyszłych obywateli i młodego narybku, który siada na plaży, opala łańcuchy z petem w rękach, z pyfkiem w drugiej i głośno peroruje i słucha muzy! Bo to jego wolny czas i On jeno ma wolę coś z nim zrobić. Po zakiepowaniu peta i wypiciu pyfka zwleka się z piaskowego barłogu, otoczonego parawanem (nie daj Bóg, żebyś mu nadepnął na jego teren czy piłkę upuścił do barłogu!) by zrobić tzw. zakupy. No i ta nowa moda: prawie co druga rodzina lub para z mini yorkiem. Te biedne psiaki noszone na rękach, albo ciągnione na łańcuchu, wystraszone gwarem, hałasem robią za breloczek lub pamiątkę z wakacji. No ale jakiego to Prostaczkowi dodaje sznytu. Czuje się z yorkiem na ręku jakby był co najmniej z Nowego Jorku!
                                           


Zaś krzyk Prostaczka jest donośny, żeby wszyscy dookoła słyszeli jaki z niego Pan. DOtyczy to szczególnie tzw. właścicieli małych firm zatrudniających do 10 osób. On już jest bisnesmen i nikt go tu uczyć nie będzie zachowania, bo on ludzi ma i wie jak z nimi postępować! Przypomina mi się to słynne Dudiego: "Wara mi od mojego stadionu". Skąd u niego taki sznyt?

Już kiedyś pisałem, że Prostak zdobył Bałtyk i od tego czasu nie chce wypuścić go z orbity swoich zainteresowań. Naprawdę wierzcie mi na przestrzeni kilkunastu kilometrów plaży nie znalazłem żadnej inteligentnej fizjonomii, nie ma z kim porozmawiać, bo Oni jak już pisałem nie rozmawiają tylko do siebie krzyczą.

Najgorsze jest to, że w swoich zachowaniach są nieprzewidywalni! Nie wiadomo czy jak krzyczą, to mówią normalnie czy się złoszczą? Czy jak jadą czterokołolowymi pojazdami po chodniku chociaż jest jezdnia, to czy chcą cię rozjechać, zepchnąć z chodnika czy tylko tak żartują.

                                                       


Ale wiecie, im jest dobrze.W ich własnym chaosie, w ich bałaganie mieści się bałagan i chaos polskiego Nie-rządu. Im to nie przeszkadza. Kiedyś tłukli się pociągami, wchodzili przez okna, a teraz One są Pany i Szlachta, bo mają autka, którymi owszem stoją w korkach, ale to są ich korki, więc jakoś zdzierżą. Dorobili się, stać ich. Co z tego, że przepłacają za akcyzę, Vat, podatki. Według ich myślenia: inaczej się nie da. Jednego czego żałują, to tego, że to warszawskie koryto nie sięga od Bałtyku aż do Tatr. Zawsze gdyby coś z tego spadło, to nie wstyd się schylić. każdy od czegoś zaczynał.
Jeden od zera, drugi ode wsi, którą zamienił na miasto. I nijak nie chcą tego zmienić. Niech se miastowe idą na wieś i zobaczą jak to dobrze łazić po polu i widzieć tylko płaski horyzont...

                                              



Nie tylko plaża jest ich, ale również stoiska, z wszelkim badziewiem. Nawet już normalnej pocztówki nie uświadczysz. Bo ON wie, że stopniowo podbija świat, metr po metrze. Bo to ich czas, to ich kraj i nikt im tu się  nie będzie wcinał! To dla nich są te Żabki, Biedronki, Freshmarkety, Lidle, Netta, Małpki Express, żeby żarło mieli pod bokiem, żeby tylko o nim i zakupkach myśleli. Tak się tresuje niedźwiedzie
w austriackim rezerwacie  odebrane Cyganom. Mają michę, kolorowe kółka przez które skaczą i dużo własnej wolności. I co? I nic, umierają na takie same choroby jak ich byli właściciele: raki, nowotwory, udary, zawały itp. Tak jest też z przejedzonym, przepitym "Prostaczkiem". Nie zdaje sobie sprawy, że jego marna i licha egzystencja jest taka sama jak tych niedźwiedzi! Dużo wolności i nie ma co z nią zrobić!? Bo wyparowała dusza i zostało samo opakowanie: zawodne, mikre ciało!

                                       

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz