wtorek, 25 sierpnia 2015

Dlaczego Polacy deklarując się jako wierzący w nic już nie wierzą?

Zewsząd dochodzą do nas głosy, iż żyjemy w zgniłym, skorumpowanym  i skorodowanym systemie III RP, gdzie interesy służb specjalnych przeplatają się z interesami obcych wywiadów. Oni czują się tu jak ryba w wodzie. Ich gry wytyczają temperaturę życia publicznego w Polsce. To Oni karmią nas tą zatrutą papką nowomowy, wyszukują sytuacje odwracające naszą uwagę od najważniejszego - dobra i przyszłości Polski. Dlaczego, kiedy słyszę w internecie, na różnych niezależnych stronach, biuletynach niezależnych mediów i organizacji, których jest coraz więcej głosy protestu, rozwagi i mądrości nie przekuwają się one na wiarę Polaków możliwość zmian na lepsze?


                         
                                                                                                                                
                                                   

Niewiara rodzi frustrację, apatię, a to wszystko razem stres, w którym próbujemy normalnie żyć. Piszę normalnie, gdyż Polacy pracują w trybie Skoncentrowanego Obozu Pracy, za najniższe unijne czy europejskie stawki. Porównuje się nas do krajów Trzeciego Świata, ale jak mówił niedawno Komorowski podobno Prezydent po ulicach tego bantustanu jeździ prawie 22 mln samochodów. Tą prymitywną kategorią Pełowiki mierzą skalę społecznej zamożności wiedząc, iż od prawie piętnastu lat Polacy czyszczą zachodnioeuropejskie  szroty, a cena 10-letniego auta oscyluje koło 2,5 - 3 tys zł. Wracając do tej harówki, przy okazji zrywamy nie tylko więzi sąsiedzkie czy międzyludzkie ale także rodzinne. Ludzie czują się coraz bardziej osamotnieni. Nie chcąc narzekać, bo to takie nieamerykańskie, mówią, że ogólnie może być, że jedzenie jest, na zakupki się chodzi, centra handlowe traktuje się jak "drugi dom", tyle, że wygląda on z daleka jak te lukrowane telewizyjne tasiemcowe sitkomy. Sztuczność ludzkiego przeżycia poraża, ale też nikt głośno nie protestuje, bo pewnie tak ma być.

                       

Rodzimy się z pewnym bagażem doświadczeń i wrodzonych predyspozycji. Teorie o tzw. tabula rasa można sobie wrzucić w XXI wieku między bajki. Od naszych rodziców i od nas zależy czy je w sobie rozwiniemy i udoskonalimy, czy też cofniemy się w rozwoju. Z tergo co się daje zaobserwować, to to, iż większość ludzi woli cofnąć się w rozwoju do roli behawioralnego jestestwa, które zatrzymało się na etapie zaspokajania najbardziej podstawowych potrzeb. Tak jest i łatwiej i bezpieczniej przystosować się do sytuacji. To nie strach dominuje nad naszym społeczeństwem lecz chęć dostosowani się do realiów i przetrwania w tym stanie do lepszych czasów. Nie wynika to tylko  z lenistwa, chociaż jest pewnego rodzaju wygodnym  embrionalnym stanem przetrwania "w domowym kokonie", lecz z naszej ludzkiej praktyki biologicznego przetrwania nawet w najbardziej ekstremalnych warunkach, ale to poślednio bierze się z niewiary, z braku duchowej otoczki, którą możemy bronić naszej słabej cielesności. Przecież Jezus przetrwał w duchu, a jego ciało zostało praktycznie zmasakrowane.
                               

                                     Zastanawia mnie czemu ludzie deklarujący się jako wierzący i  praktykujący, a w Polsce jest ich jeszcze przeszło 60% , a jeszcze dwanaście lata temu było ich według statystyk Kościoła 82 %. To o 26 proc mniej niż te 12 lat temu?, nie wierzą w możliwości jakichkolwiek zmian w Polsce.A ostatnio dość często rozmawiam, z ludźmi pracy i ludźmi kultury. Jedni i drudzy noszą w sobie ciężar totalnego sceptycyzmu. Mówią: sprawy zaszły za daleko, nie ma już odwrotu,. bo zepsuto Polaków i Polskę

                                           

                              A przecież za wiarą w Boga idzie w parze wiara w siebie, w swoje możliwości, we wspólne działanie, w rodzinną  wspólnotę. To daje nam oparcie i fundament. Ci, którzy nie wierzą i to nie tylko w Boga, ale w cud życia, w transcendencję, w duszę, która pozostaje, a jest na to mnóstwo dowodów, tracą najcenniejsze doświadczenie - doświadczenie przetrwania w ludzkiej pamięci, w dowodach mówionych i pisanych, w pokoleniowym przekazie. Cud życia nie polega tylko na byciu tu i teraz, ale także szerszym doświadczeniu zbiorowym dziedziczonym po przodkach. To oni dają nm siłę. Ja to wiem i tego doświadczam.
Zepchnięty prawie na margines życia przez moje miasto, będąc sobą, demonstrując swoje poglądy i wiedzę czuję w tym sens, bo wiem, że tacy byli moim przodkowie: nieugięci, nieprzekupni, niezłomni. Zabrzmi to teraz patetycznie, ale nic nie to nie obchodzi. Wiem, że mój upór by, przynajmniej tak mi się wydaje szerzyć wiedzę o różnych sprawach, które często jak mniemam wydają się moim interlokutorom irracjonalne i wyssane z palca jak chemitrails, doprowadzenie Polski do bankructwa i jej nowy rozbiór między Niemcy,  Rosję i Ukrainę., depopulacja czy realizacja planu "Nowej Jerozolimy".
                     

Niewiara w Polaków była wszczepiana stopniowo, od czasów ustanowienia sowieckiej zwierzchności nad "priwislańską" krainą, którą wpisano za Gierka do konstytucji w formie zapisu o przyjaźni radziecko-polskiej po wsze czasy. Jak niewielu wtedy miało wiarę i odwagę przeciwko temu protestować. To wtedy większość Polaków straciła wiarę w jakiekolwiek zmiany i upadek komuny, chociaż każdy zdawał sobie sprawę z tego, że przejadamy pożyczki Gierka. A potem przyszło małe opamiętanie, kiedy to wszystkim się wydawało, a część działaczy robotniczych nawet w to wierzyła, że spełnimy utopię o Solidarnościowym pojęciu wolności osobistej i zbiorowej. Niestety to był tylko sen. Naszą wyobraźnię opanowało znowu, na skutek galopujących Balcerowiczowskich cen i bezrobocia jedna myśl: przetrwać za wszelką cenę. A potem była wiara w UE, że się odpłaci za stalinowską zdradę lat 50-tych, że zwróci nam honor za walkę za Wolność Naszą i Waszą itp. Chory Zachód niszczący własną klasę średnią potrzebował takie zaplecze jak Polska, tym bardziej, że wiedziano, iż elity są zdegenerowane jak w afrykańskim państewku, gdzie za kilka błyskotek sprzedawano do niewoli własny lud.



                         

                                           
                                   Zdobywaj wiedzę, ucz się myśleć nie tylko z dnia na dzień

Teraz mamy swojego Prezydenta, ale kiedy rozmawiam z ludźmi, tam na dole, niewielu wierzy, w odrodzenie przede wszystkim Polaków, narodu, obywateli, służby dla kraju. To wyświechtane hasła, bo chodzi tylko o koryto i władzę. mówi większość. Ale czy twego właśnie nie oczekują od nas mocodawcy III RP. Tej samej niewiary co w latach 70-tych, 80-tych, kolejnej straconej dekady i szansy.  Pamiętajcie, że to jest  ich jedyna nadzieja utrzymania się przy władzy...Oczekują tego od nas, wprost modlą się o to.





                                    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz