środa, 21 sierpnia 2013

Alarmujące dane o czytelnictwie

Badania przeprowadzone przez Bibliotekę Narodową we współpracy z TNS Polska pokazują, że aż 61 proc. Polaków w 2012 roku nie miało kontaktu z żadną książką. 39 proc. ankietowanych jedynie raz zajrzało do książki, w tym także e-booka, albumu, poradnika, encyklopedii lub słownika.

Z badań wynika, że 34 proc. osób z wyższym wykształceniem również przez rok nie sięgnęło po książkę.

Jak mówił w TVN24 Bogdan Zdrojewski, minister kultury i dziedzictwa narodowego, załamanie rynku czytelniczego nastąpiło już kilkanaście lat temu. - Wydaje mi się, że ten Narodowy Program Czytelnictwa, który właśnie został uruchomiony, pomoże zatrzymać niekorzystne trendy, ale też pozwoli uruchomić nawyki czytelnicze. Warto wyróżnić dwa zjawiska: ci, którzy czytali, czytają dziś więcej, ale oni z kolei nie kończą książek. Czyli jest taki nawyk sięgania po kolejną pozycję, natomiast nie kończenie lektury - mówił o pierwszej tendencji minister.


Badania pokazują liczby, ale nie dotykają sedna problemu. A jest on jak wszystko co dotyczy człowieka skomplikowany i wielopłaszczyznowy.  Pytanie moje brzmi: Jeśli tendencja spadkowa, to kwestia ostatnich kilkunastu lat, to znaczy, że jest to zjawisko negatywne, alarmujące! I co, rozpoczęto sporadyczne rozproszone akcje medialne, gdzie kaskę od MKiDN zgarnęły firmy reklamowe i telewizja, a spadek czytelnictwa trwał dalej. Potem było szumne powołanie "Republiki książki" pod patronatem miłościwie nam panującego Prezydenta Komorowskiego z małżonką. Jeszcze później powołanie "Obywateli kultury" i zbieranie podpisów pod petycją o 1% PKB na kulturę.
I co? I nic. Nie ma 1% PKB, bo jest...no bingo - jest kryzys. A kto go wywołał...no drugie bingo - nieudolne rządy ekipy Tuska,do którego oko robi kto - nasz drogi Prezydent, który udaje miłego dziadka z obrazka, a jest szczwanym liskiem. Bo niby się nie zgadza, burczy coś pod nosem, a potem podpisuje, jak ostatnio nowelizację ustawy o budżecie, zezwalająca na jeszcze większe zadłużanie się Państwa i jego osłabianie. A jak osłabianie, to wiadomo, że i my, obywatele tego Państwa będziemy drenowani z pieniędzy, które a propos panie ministrze Zdrojewski - moglibyśmy przeznaczyć na kulturę, na książki itp. Pan oderwany od realu jak większość ludzi przy kasie i stołku - nie wie pewnie, że 79% pańskich rodaków pracuje na umowy śmieciowe, a 80% zarabia "1600" i to brutto. 68% POlaków pracuje 10 -12 godzin dziennie i marzy po przyjściu do domu - aby liznąć trochę snu. Kto stworzył zręby tego Skoncentrowanego Obozu Pracy? Pańscy koledzy panie Ministrze - politycy, rządzące nami partie, posłowie i rząd. Ludzie nie mają pieniędzy, bo spłacają lichwiarskie kredyty, karty kredytowe, żeby się utrzymać przy życiu. Czyli wracamy do wątków zgoła nie literackich, ale egzystencjalnych.

Głównym celem globalizacji jest jak największa liczba spauperyzowanej klasy pracującej i niszczenie zrębów klasy średniej. A tworzą ją właśnie czytający ludzie panie Ministrze. Jeśli nie mam racji, to proszę mnie oświecić...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz