niedziela, 8 września 2013

"Armageddon" Clive Pointing

"Niepoprawna politycznie historia II wojny światowej” nazwana przez Clive'a Pointinga "Armageddonem", to nic innego, jak skompilowanie w jednym miejscu znanych i mniej znanych faktów o kulisach najkrwawszego konfliktu XX-wiecznej historii Europy i świata. Może amerykański lub brytyjski czytelnik będzie kartkował ją z wypiekami na twarzy. Ale ja, obywatel kraju sprzedanego Stalinowi w Jałcie, pamiętający policzek, jaki wymierzyli nam Brytyjczycy, mimo naszego wojennego wysiłku nie zapraszając nas na defiladę zwycięzców, wiem, że realna polityka niesie w sobie większą dawkę Armageddonu niż ujawnia w swojej książce Pointing.
Po pierwsze stara się on ustalić, kiedy tak naprawdę wybuchła II wojna światowa? Czy w momencie „pokojowej wojny”, we wrześniu 1938, kiedy to podpisano „Pakt monachijski” rozbierając niepodległe Czechy, a może w marcu 1939, w momencie zajęcia Czech i Moraw. Bo ciągle jeszcze data 1 września 1939 roku musi być bardzo niewygodna dla zachodnich historyków, również niemieckich. Ba nawet w emitowanym ostatnio serialu niemieckiej ZDF „Nasze matki, nasi ojcowie” obowiązuje 22 czerwca 1941 roku – data napaści przez faszystowskie Niemcy na ZSRR.
Z pracy Pointinga dowiemy się też, dlaczego Francja i Wlk. Brytania była skłonna zaakceptować wojnę w 1939, a nie np. w 1938 i czemu przywódcy radzieckiej Rosji próbowali po aneksji Czechosłowacji uwikłać Europę Zachodnią w konflikt wojenny. A także dlaczego II wojny nie należy nazywać światową, ani nawet ogólnoeuropejską? I czemu państwa neutralne, tak naprawdę nimi nie były, biorąc pośrednio udział w nowym porządku politycznym narzuconym przed zwycięskie Niemcy. I w końcu, jakie były prawdziwe powody napaści hitlerowskich Niemiec na ZSRR? A jako clou tego rozdziału na końcu dowiemy się, w jaki sposób Stanom Zjednoczonym udało się uniknąć wprowadzenia zasad uchwalonej przez siebie Karty Atlantyckiej?


Polityka światowa podporządkowana była zawsze partykularnym interesom europejskich potęg gospodarczych. Ekspansja kontynentalna Niemiec, rywalizacja o prymat z Wlk. Brytanią i Francją, a później stalinowską Rosją, od początku XX wieku kształtowała politykę tych państw. Sojusze były krótkotrwałe, a najczęściej papierowe. Doświadczyła tego nie tylko Polska, ale też kraje środkowoeuropejskie. Widać edukacja historyczna w II RP nie była zbyt powszechna, a ogół społeczeństwa nie zdawał sobie sprawy, że jesteśmy tylko „pionkiem w grze”, o nową hegemonię w powojennej Europie. Polska, mimo poniesienia w stosunku do swojego gospodarczego, militarnego i demograficznego potencjału największego wysiłku zbrojnego, została nie tylko sprzedana w Jałcie na pożarcie Stalinowi, ale potraktowana przez Państwa Sprzymierzone gorzej jak kolaborująca z Niemcami Francja, Rumunia czy Jugosławia Tity.
Fakt zatajenia przez Wlk. Brytanię wiedzy o Katyniu, a także wkładu polskich formacji wojskowych w „Bitwę o Anglię”, ze słynną „Enigmą” na czele, świadczy o tym, że tylko silne organizacyjnie, gospodarczo i militarnie państwa mogą być partnerami dla światowych mocarstw. Niestety nigdy nie byliśmy traktowani przez nie z należną nam powagą A nasze przywiązanie do własnej historii, tożsamości i niezależności traktowane jest dalej jako przejaw wstecznictwa i „polskiej anarchii”. Szkoda, że rządzący Polską nie wyciągnęli z tego żadnych wniosków. Osłabianie Polski, pauperyzacja narodu polskiego, emigracja młodych tylko potwierdza słabą organizację naszego państwa, tym samym podtrzymując negatywną opinię o nas naszych wrogów i papierowych aliantów.

Zobacz inne recenzje: Recenzje

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz